Legenda Trzech Cesarzy
Dawno, dawno, bardzo dawno temu, a mianowicie tydzień temu, (co dla niektórych może być nie tak dawno temu, ale jak wszyscy wiemy, czas jest kwestią względną) w pięknym królestwie (pięknym, ponieważ wszystkie śmieci wyrzucano za jego murami) zwanym Wisjbvgsjrg eajv sbjvhj, (ewentualnie Sbjvhj, by łatwiej było zapamiętać) zebrała się rada, zwana Trójkątem Trzech Cesarzy.
Zwała się tak, ponieważ składała się wyłącznie z trzech członków. I każdy z nich był cesarzem tego królestwa, choć żaden z nich nie zdawał sobie sprawy z faktu, że powinni dopracować ten ustrój.
Jeśli zaś spytacie ich, o co chodzi z tym trójkątem w nazwie, to żaden z nich nie będzie znał odpowiedzi, choć wszyscy będą myśleli, że ją znają.
Ale wróćmy do tematu, mieliśmy mianowicie przedstawić teraz członków rady. Należą do niej: pająk Heweliusz, surykatka Soya oraz piżmak Rumfus. Zebrali się tutaj w dniu dzisiejszym (czy raczej w dniu zeszłotygodniowym), aby omówić kwestię przyjęcia w swe szeregi nowego cesarza, którym miał się stać zając Tyr. Wykazał się on ostatnio odwagą podczas walki z kasztanami w zeszłym miesiącu (lepiej nie wnikać w te kwestie, temat jest wciąż zbyt świeży i zbyt bolesny).
Rzecz w tym, że mieszkańcy Sbjvhj przeżyli w tamtym okresie swoją czarną godzinę i praktycznie stracili już wszelką nadzieję. Na szczęście, ten jeden odważny zając zdołał ich w porę uratować wynajdując maszynę do zmiany pór roku. Właśnie dzięki tej maszynie zwierzęta zdołały zmienić porę roku z jesieni na wiosnę, pokonując tym samym wszystkie kasztany.
Kryzys został zażegnany, acz cesarzowie zaczęli się wahać nad przyznaniem nagrody bohaterowi. W gruncie rzeczy, zlecając mu tą misję, nie wierzyli oni, że podoła zadaniu. A teraz wojna się skończyła i trzeba wywiązać się z wcześniejszego zobowiązania.
Żaden cesarz nie chciał jednak przyjmować kolejnego członka, gdyż rozumieli, że im więcej cesarzy, tym mniej władzy dla każdego z nich z osobna. A to im się bynajmniej nie podobało.
Soya był najbardziej skłonny do przyjęcia nowego cesarza. Był bardzo uczciwy i uważał, że jak już do czegoś się zobowiązali, to powinni dotrzymać obietnicy. Piżmak i reszta (resztę stanowi w tym przypadku Heweliusz, ale ma tak wielką rodzinę, która tak często wtrącała się w sprawy państwa, że wiele zwierząt było gotowych zakładać, że jest go tak naprawdę wielu) nie podzielali tego zdania.
Rumfus twierdził, że powinni po prostu odmówić przyznania nagrody Tyrowi. Sam powinien się cieszyć z faktu, że przysłużył się królestwu, a on rości sobie jeszcze prawa do tronu. To niedopuszczalnie.
Pająk również był nieprzychylny zającu, ale przede wszystkim dlatego, że był uprzedzony do jego gatunku. Bardzo dawno temu, czyli w zeszłym miesiącu brał udział w traumatyzującej kolejowej przygodzie, która polegała głównie na tym, że jego pociąg się wykoleił, a motorniczym był królik.
Teoretycznie, królik to nie to samo co zając, ale Heweliusz i tak czuł od tamtej chwili wielką urazę do wszystkich zwierząt z dużymi uszami.
Tak, pająk był uprzedzony, nie był jednak głupi i rozumiał, że brutalna przemoc niczego nie rozwiąże.
- Wstrzymaj konie, niechętny troglodyto - zwrócił się ze spokojem do piżmaka. - Też jestem niechętny temu pomysłowi, ale nie ma potrzeby byśmy zachowywali się jak troglodyci.
Rumfus zdawał się usłyszeć jedynie pierwsze zdanie pająka.
- Jakie konie? - Nie zrozumiał, a pająk nie zadawał sobie trudu wytłumaczenia mu tego. Skupił się na innej kwestii.
- Jeśli zostawimy go z niczym, będzie to bardzo źle wyglądało w oczach poddanych. Gdybyśmy jednak znaleźli na niego jakieś haki…
- Na korytarzu mamy haki - przerwał mu Rumfus.
Heweliusz wpatrywał się w niego przez kilka sekund po czym westchnął, powiedział mu szybko, jakie haki miał na myśli i wrócił z powrotem do tematu.
- Musimy coś zrobić, by Tyr wyglądał w oczach naszych poddanych na zdrajcę - powiedział w końcu. - Wystarczy, że powiemy naszemu ludowi, że spiskował z kasztanami.
- W jaki sposób? - Nie rozumiał Rumfus.
- Jakikolwiek, mógł choćby spiskować od nich zadania domowe w szkole - Heweliusza coraz bardziej denerwowała niekompetencja kolegi. - A potem, gdy każde zwierzę w królestwie będzie już przeciwko niemu, jeśli uszasty ma głowę na karku, a prawdopodobnie ma, to niechybnie umknie stąd gdzie pieprz rośnie.
- Czyli gdzie? - Spytał Rumfus.
- A ja się nie zgadzam, by w tak brzydki sposób traktować inne zwierzę - oznajmił Soya i tupnął nóżką.
- Zgadzać się nie musisz, ale cię przegłosowaliśmy - stwierdził z zadowoleniem pająk, wchodząc na przeciwległą ścianę by móc spojrzeć z góry na surykatkę.
Soya westchnął ze smutkiem, bo pająk miał rację. Trzej cesarze decydowali o ważnych sprawach na zasadzie głosowania. Kłopot w tym, że Soyi nigdy nie podobał się sposób rządzenia Heweliusza, a Rumfus zawsze go popierał. Tym samym Soya rzadko kiedy mógł decydować o czymkolwiek co działo się w królestwie.
- Więc postanowione - ucieszył się Heweliusz. - Zaraz idziemy poinformować naszych poddanych o zdradzie Tyra.
Tak też zrobili.
- Słuchajcie wszyscy, nasz tak zwany bohater, Tyr jest zdrajcą - zawołał pająk do zwierząt.
- Spisywał z kasztanami w szkole - zawtórował mu Rumfus.
- Tak - mruknął cicho Soya.
Zwierzęta popatrzyły po sobie z niepewnością, po czym jeden z nich, osioł Iha zabrał głos w imieniu poddanych i zwrócił się do cesarzy.
- A co nam kasztany zrobiły? - spytał.
- No… - zawahał się Heweliusz - Mieliśmy z nimi wojnę.
Zwierzęta znów popatrzyły po sobie ze zdziwieniem i zaczęły ze zmieszaniem szurać łapami po ziemi. Szuranie nie ustawało, dopóki Heweliusz się w końcu nie zdenerwował i nie kazał im przestać.
- Słuchajcie - zaczął ostrożnie osioł. - Nie wiem, jak mamy wam to powiedzieć, ale żadne z nas nie pamięta tej wojny…
- Ja pamiętam - zawołał nagle bóbr Doro. - Ale żadne z nas się nie spodziewało, że ta wojna jest na poważnie. Po prostu kasztan spadł z drzewa i uderzył cesarza Rumfusa w głowę. Cesarz Rumfus wypowiedział kasztanom wojnę i wszystkie bobry dostały rozkaz ścięcia każdego kasztanowca w królestwie. Był to dla nas ciężki okres, ponieważ zabrało nam to bardzo dużo czasu który mogliśmy przeznaczyć na zbieranie zapasów na zimę. Do czasu aż nie uratował nas Tyr. Przywołał wiosnę dzięki czemu cesarzowie odwołali rozkaz ścinania kasztanowców.
- I widzicie - powiedział uradowany Heweliusz. - Przeżyliśmy trudne chwilę przez te kasztany, a teraz jeszcze wyszło na jaw, że nasz bohater tak naprawdę cały czas działał po stronie wroga. Ktoś taki nie zasługuje na tron.
- Przepraszam - odezwał się cichutki głosik, który jak się później okazało, należał do Tyra. - Co się tu dzieje? Nie rozumiem.
- Ach, patrzcie państwo, nasz bohater zagubiony w akcji. Nasz wspaniały Tezeusz pyta o drogę - drwił z niego Heweliusz.
Rumfus zapytał go o coś szeptem do ucha, na co pająk trochę za głośno odpowiedział - Taki deser.
- Nie… nie o to chodzi - jąkał się zając, najwyraźniej speszony uwagą, jaka została na nim skupiona. - Nie wiem tylko, dlaczego mielibyście oddawać mi tron.
- Jak to dlaczego? - Nie rozumiał Heweliusz. - Jako nagrodę za uratowanie królestwa.
- Ale ja jako nagrodę o uratowanie królestwa prosiłem o trąbkę, a nie o tron - powiedział przestraszony zając. - Rozumiecie, bardzo lubię muzykę i…
Zając przerwał, nie wiedząc co jeszcze powiedzieć. Pająk też się zawahał, pierwszy raz nie wiedząc, jak zareagować na słowa drugiego zwierzęcia.
Poddani z kolei szeptali między sobą wściekle. Wszyscy mieli już dość podstępnych cesarzy. Najpierw zmusili bobry do ścinania kasztanowców, a teraz zaczęli szkalować niewinnego zająca, który je uratował. Zwierzęta miały już tego powyżej uszu i postanowiły wziąć sprawy we własne łapy.
Kilka minut później, cesarzowie byli zmuszeni osobiście odkryć, gdzie pieprz rośnie. Po ich wygnaniu, zwierzęta jednogłośnie uznały Tyra za nowego cesarza.
Zając z początku czuł się niepewnie na nowym stanowisku, ale z czasem się do niego przyzwyczaił. Był dobrym władcą, zawsze gotowym wysłuchać swoich poddanych. A w każdy piątek organizował w swoim pałacu Muzyczne Spotkania, podczas których każde zwierzę mogło przyjść posłuchać, albo uprawiać muzykę.
Życie królestwo toczyło się w spokoju i harmonii, dopóki pewne wydarzenia nie sprowokowały zająca do uznania za cesarzy jeszcze dwa inne zwierzęta.
Ale to już historia na inną okazję.
Komentarze
Prześlij komentarz